Casablanca
smutno pochylona główka
ze zmierzwionymi płatkami
ściskanymi ostatnią wolą
łodygi
sucha pustynia aksamitu
już nie prosi spieczonymi
ustami o wodę
wilgoć uciekła z
pokurczonych tkanek
gładka purpura
opuszczonego życia
posiekana siecią zmarszczek
chwytam umierające ciało
„żegnaj mała”
mówi kielich
teatralnie unosząc brew
i tylko starcze plamy
wgryzające się w duszę
pozostaną nietknięte
autor
evel@
Dodano: 2005-06-29 19:37:34
Ten wiersz przeczytano 747 razy
Oddanych głosów: 3
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.