Cias jesiania
Jesienny czas. Gwara warmińską. I potem przekład.
Furały łgi septembra niebam.
Ćkliwe tropsie, zawdy i aż.
Wciórkam mus zdójrzyć, zadrzeniały
cias.
Koponki zaro zlotruje októłbra zietrz,
kautkom łostozio, jam zakscie deszcz.
Kiedajszo pora i dzisioj droga dali.
Kulas za kulas łojstygo lata
i eszcze tyla chtóram am nie znam.
Loty podniebne wrześniem utajone,
jak zmysły szkliwe i zawsze zmartwione.
Drzewom żłobienia zepsuje październikowy
dreszcz
Trzeba się spieszyć już rdzewieje czas.
Dobrym duszkiem zostanie, nim zakwitnie
deszcz.
Drogą idę, noga za nogą.
To, co było i teraz jest,
I ciągle jestem przed drogą.
Komentarze (47)
dziękuję
Zdecydowanie kazdym wierszem docierasz do czytelnika,
poruszasz serce.
Jesien na Warmii zasluguje na piekne wersy, ktore nam
zaprezentowalas.
Przeklad w tym przypadku byl nieodzowny. Slicznie
wyszlo.
Pozdrawiam serdecznie. :)
dziękuję Wam
Witaj Aniu
Piękna, Warmińska jesień.
Bardzo mi się podoba wersja pisana gwarą, nie ujmując
tej drugiej, oczywiście.
Pozdrawiam
;)
Nie znam tej gwary, ale jest w tym sens i znaczenie,
więc wolno mi obdarzyć i ten wiersz zaufaniem :)
Sensograsto dziękuję-
Dzięki Kaziu, Elu-Mgiełko
Nie piszę tylko gwarą- ale jeśli już to zawsze daję
przekład.
A wpisując u Ciebie komentarz to się pomyliłam- bo Ty
nie jesteś nowa Eliza Beth- dopiero po wpisaniu
komentarza kliknęłam na Twoją wizytówkę.
Pięknie, świetnie, że kultywujesz gwarę warmińską,
pozdrawiam ciepło Aniu.
Już wiem, dlaczego omijam Twoje wiersze, co mi zresztą
zarzuciłaś. Z pewnością są dobre, ale ja niewiele z
nich rozumiem z powodu gwary. Nie chcę komentować w
sposób niekonkretny lub udawać, że wiem o co chodzi.
Dlatego daję głos w zamian, aby było kulturalnie.
Przepraszam jeśli to zabrzmi nie co nieelegancko.
Pozdrawiam miło ;-)
to dobrze.
mam problem nadal- czyszczę i czyszczę ciasteczka.
Dziękuję Wam.
Dzien dobry Aniutku ;)
Ja wyczyscilam przegladarke i moge wchodzic na beja..
Spokojnego dnia ❤
te gwary są śpiewne, coś jak język dzieci, ale
czytając nie umie się tego naturalnie robić, szkoda że
nie można posłuchać czytającego, a raczej mówiącego ą
gwarą.
A ten wiersz to jakby roztopienie się ja w naturze,
październikowy dreszcz czy deszcz psuje skórę drzew?
Przeczucie końca, kto go nie ma, tylko chyba młodzi,
oni naprawdę na serio nigdy o tym nie pomyślą.
Pozdrawiam i póki jesteś przed drogą dawaj wiersze,
heej
To nie jest pomysł, a spłata dlugu- z miłości.
Dzięki piękne Wam.
wracam bo ...Wiesz Aniu dlaczego ;-))