Ciężkie przebudzenie
Dzień się zaczyna przed wschodem słońca
Gdy budzik światu obwieścił
Że czas najwyższy wyjść już spod koca
Choć to się w głowie nie mieści
A wokół ciemno że oko wykol
Bo lampa się pogniewała
I nie chce wierzyć że z jej metryką
Ktoś chce by światło dawała
Więc golić przyszło się dziś w ciemności
Efekt jest dość opłakany
I to dosłownie a nie w przenośni
Gdy w oczach mydło wciąż mamy
Jakie to szczęście że koniec końców
Wyjść się już z domu udało
Tu uświadamia ci promyk słońca
W niedzielę znów dałeś ciała
Komentarze (4)
Ale ten peel to pracuś,
Wiersz się podoba.
Pozdrawiam
Bardzo fajny!
Głos mój i szacun jest twój!
:)) Chyba każdemu zdarzyło się (z rozpędu) w niedzielę
wyruszyć do pracy.
Zamiast "zaczyna" czytam sobie "rozpoczął" i
"Więc golić przyszło się dziś w ciemności" - dla
rytmu, ale to nie mój wiersz. Miłego poniedziałku:)
bardziej smutnie niż ironicznie.