Cisza
R.F.
Błękitem porośnięty las mojego
dzieciństwa
Czemu nie działają za młodu wypowiedziane
zakleństwa
Ciemne chmury wiszą nad nie wywołaną
kliszą
Czerwone Morze bólu, rzeki łez, strumienie
krwii
Książe ciemności jak cierń w mym sercu
tkwii
Stare cmentarzysko niczym uczuć
wysypisko
Otwarte rany krwią sączą się nadal
Skorupa bestii jest nie do przebicia
Pokonam bestie lecz nie za tego zycia
Mam dusz kilka jeszcze do zabicia
Mam przyjaciół jeszcze kilku do zdobycia
Cóż z tego jak me ciało zła bestia
oplata
Drzemie w najciemniejszych górach
zaświata
Ten zapach ten świt te widlaki te dwa
anioły
Wykopałeś już miejsce swego spoczynku
Tą czarną ziemię którą otulą potem
Ciebie
Wyrzucasz na bok jak najdalej siebie
Czujesz ten zapach, ten wzrok spogląda w
głąb duszy
Kim są słudzy czym się kierują czym się
motywują
W czarno-czerwonych habitach wiszą na
krzyżu
Choć tego nie wiesz wiszą w pobliżu
Magia życia magia śmierci
Ten przeskok ta granica ta droga do anioła
lub do Boga
Przytul się do mnie niech nie ogarnia Cię
trwoga
Czemu pozwalasz czemu powalasz
Skąd to się bierze to wszystko to
pogorzelisko
Czemu tak kocham te słowa czemu nikt ich
nie słyszy
Baldachim myśli okrył twą twarz
Ciemny las ciemne gwiazdy ciemny strach
Mieszkanie dusz cierpiących na skraju
litości
Jest ich dziesięć ale nie ma wśród nich
niewinności
Obarczony kopułą czasu przyszłego
Czemu nie mogę już udać się do niego
Z którym rozmawiałem w dzieciństwie
Byłem blisko niego tak blisko że mam go do
dzisiaj
Dlatego wciąż żyję a On podpowiada mi
oddychaj...
I tak jak spowiedź anioła
Który nie ma z czego się spowiadać a
musi...
To uczynić by nie stać się upadłym
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.