cz. II (Jest Jeszcze Taki...
Każde jutro ma przeszłe dziś i opierając na poprzednim zatacza krąg.
Za parę minut stanie się dosyć dziś,
zębate koło przesunie o jedną twarz
dalej.
Jak głaz tkwię w ziemi zamaskowany
nocną rosą, bo nawet kwiaty zamknęły na nią
powieki.
Płaczesz? Na pewno płaczesz, poszłaś bez
słowa,
tylko nie wiedząc, że droga zawiedzie cię w
las.
Stoją tam posągi ludzi o idealnych
proporcjach,
zimne lub słoneczne, zdane już tylko na
pogodę.
Nigdy nie wiesz kiedy wyruszysz za Matką
i kiedy zostaniesz na zawsze z Ojcem,
który
pykając fajkę opowie o wszystkim
czego dotąd nie wiedziałaś.
Ty już wszystko rozumiesz!
Obojętna i nieczuła!
Przyjdziesz wieczór razem z nimi,
powiększysz ten milczący chór
i odśpiewacie swoje Alleluya
wykonane przez świerszcze i brzozy.
Podła twoja rola kochanico z toporem kata
w dłoniach od zewnątrz różowych z połyskiem
bieli
rozchodzącej się w powietrzną pustkę.
Ty już wszystko rozumiesz!
I pojmiesz dlaczego milczałem po
wszystkim,
gdzie odchodziłem na długie godziny.
Jestem kapłanem i błaznem,
bo ciągle nie dokonałem wyboru.
Czas nagli i słowa szukają
przemienienia.
Nie wbiję sobie sztyletu w dumę
kończąc swoje poema honorowym podpisem.
Całą truciznę, kropla po kropli, wysączę
kojąc gorzkie pragnienie odmiany.
skupiając w jednym punkcie całą naturę
zrobię wyłom w murze historii
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.