Dla A.
Zbóż pola w świetle nocnej luny barwione
długą kolumną z północy na północ
otulone
Dwóch jezior kryształy wśród wód
nieprzeniknione a u podnóża świata
róż setek pułki dwa uzbrojone
Na południowe szczyty droga nazbyt
gładka
przez stromiznę zbocza aż do
igieł mlecznego płatka
Z wzniesień łanów i pól brzemiennych
tego Boskiego świata
zwyczajem każdego wędrowca
jego przyjaciela kamrata
Jest spić nektar słodszy od pasiek
tysiąca złączyć krew z krwią
dojrzeć raz pierwszy i wtóry
jak rodzi się wschód i zachód
słońca.
Komentarze (6)
Dobrze się czyta, bardzo zmysłowo :)
Te pola brzemienne i łany Boskiego Świata wyglądają
romantyczne. Pozdrawiam serdecznie
...coś co rodzi się z wyrachowania jest sztywne i
pozbawione finezji/nie rozumiem komentarza Agi, ale są
to jej subiektywne odczucia/
dla mnie jest to bardzo subtelny erotyk, nie potrzeba
dosadnych słów by wyrazić miłość i pożądanie, te
wzniesienia i łany to dobre skojarzenia
pozdrawiam:)
ciekawy erotyk pozdrawiam
Dziękuje za komentarz i porady ;) Pozdrawiam
serdecznie
piekny natchniony wiersz, ale brak wyrachowania w
tresci...dobierasz slowa swobodnie i plyniesz z ich
harmonia ...sproboj ubrac go jeszcze raz w dobor slow
wyrazajacych tresc , tak zeby rozjasnic zawartosc a
nie stracic pierwotnych znaczen ktore sa w nim
najwazniejsze ...pozdrawiam cieplo ...