Doczamu
Gwarą warmińską. I przekład.
A reno tlo igiel szosijó szpacyruje,
ogłupsioł, a może myśloł że śćkło?
A łón chućko po drogó sia kranci
Przydziuknać w listkach i spsik że ho!
Zomnion, ot co.
Olto jedzie? W kulka doczamu brok.
Patrzypyski przedowa w niebo i tlo
Niecnoście takie i czarojt go trzaśnie,
i muzyka jek zmokła dura gra.
Nie kancynoł, a sómpsa spsiywnio, joł
joł.
Nad ranem jeż ulicą sobie spacerował,
zgłupiał albo, że szkłem jest myślał?
Po drodze się wciąż tylko kręci,
zamiast przysypiać w liściach i śnić,
Łobuz, ot co!
Auto jedzie - nic mu do tego,
w kulkę się zwije i nie wie dlaczego.
I nic tylko w niebo patrzy bezmyślnie.
Niedobrotę diabeł niech trzaśnie,
a muzyka mokrą plamą już gra.
Złośnika to pieśń, nie chorał, tak tak.
Komentarze (37)
W moim ogrodzie jeszcze ze dwa tygodnie temu buszował
...późną jesienią jeże wychodzą na ulice asfaltowe by
się ogrzać i kończą marnie ...pozdrawiam Aniu
Biedny zdezorientowany jeż,
pojawił się w niewłaściwym miejscu...
smutno wybrzmiewa wiersz,
pozdrawiam serdecznie:)
Super.
doceniam podtrzymywanie gwary.
A historia jeża ciekawa- nie powinien już spać?
W przyrodzie różnie bywa. Pozdrawiam serdecznie z
uśmiechem:)
Wesoła historia jeża, który błąka się ulicą, wydaje
się być zdezorientowany lub oszołomiony. Jak zwykle,
oceniam w tym przypadku tylko tłumaczenie, ale
pielęgnację gwary doceniam.
(+)
Witaj,
przyroda, jak cały świat ma swoje zalety i wady.../+/
Biedny jeż.
Pozdrawiam serdecznie.