Dom
wreszcie
ze srebrem otwieram salony
pod stopami szare pejzaże
a zapach wrotyczu
łaskocze zmysły
dom
nie zieje pustynią
na błyszczących ażurach
balansują ze słonkiem
czarne wdowy
jeszcze świt
może zmrok
w szalonym piruecie
rozliczymy życie do ostatniej
nuty na pięciolinii
kiedyś
przyjdzie czas
19.09.2023
autor

czerges

Dodano: 2023-09-23 00:40:01
Ten wiersz przeczytano 468 razy
Oddanych głosów: 16
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (16)
*Trzeba wyczyścić cookies oraz pamięć podręczną u mnie
to pomogło i błąd się nie pojawia, jeszcze raz
pozdrawiam ciepło.
Świetny, piękne metafory, pozdrawiam ciepło.
Niezwykły wiersz.
Każda strofa intryguje.
Wrócę do Twoich wierszy, bo warto.
Dziś cieplutko Cię pozdrawiam :)
Świetne metafory.Pozdrawiam.
Kiedyś tak. Do ostatniej nuty. Ale na razie warto żyć
teraźnieszością.
Świetny wiersz, do zadumania.
Pozdrawiam serdecznie.
Bardzo klimatycznie zobrazowana ta wizyta w rodzinnym
domu (po latach).
Miłej niedzieli czerges:)
Świetny metaforyczny wiersz z głęboką
refleksją...kiedyś przyjdzie czas rozliczenia, byle
nie za prędko :)
Pozdrawiam ciepło :)
Intrygujący wiersz,
pozostając w refleksji,
pozdrawiam serdecznie:)
Głęboko refleksyjny wiersz...pozdrawiam serdecznie.
ja nie jestem jeszcze gotowa na to spotkanie z
rodzinnym domem.
...
życie
rachunek...
pewnie nie dla mnie
nic nie brałem na raty
czerpałem pełną garścią
...
Pozdrawiam serdecznie,
Miłego dnia
jeszcze świt
może zmrok
w szalonym piruecie
rozliczymy życie do ostatniej
nuty na pięciolinii
piękna poezja
Ciekawa refleksja.
Pozdrawiam serdecznie
A może ten dom w wierszu, to wszystko niematerialne,
co „zbudujemy” podczas naszej krótkiej, ziemskiej
egzystencji?
Dobry, silnie metaforyczny wiersz.
To /kiedyś/ niepokoi.
Pozdrawiam z podobaniem:)