druga strona lica
Druga strona lica
Napływające zdarzenia jak domino
Ukazują niewidoczną stronę duszy
Wraz ze słońcem bez pardonu patrzą w
oczy
Poszukuję kolców róży by rozkruszyć
Sople lodu głaskające chłodem w nocy
Ciągle myśl ta sama w głowie się wykluwa
Że to pech i zmowa chodzą razem w parze
Że upadki które coraz głębiej ranią
Są bliznami po ładniejszej stronie twarzy
Bez urazy dla awersu który ganią
Tak jak w bajce zwierciadełko pokazuje
Bieli odcień jeszcze bielszy jest od
śniegu
Żadna szarość nie jest w stanie przykryć
czerni
Ani mydło zmyć motywy twych zabiegów
Obciążonych swą miernością zbyt
niezmienny
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.