Dzieci ulicy
Karmione kolorową reklamą,
gdzie rodzina, co zawsze się kocha,
gdzie Merci i Kinder Bueno
i uśmiech mamy
i tata z synem za pan brat.
Telewizor – ich okno na świat.
Dzieci ulicy,
margines poza nawiasem.
Dzieci ulicy
zbierają puszki i złom.
Dzieci ulicy
marzenia mają czasem
i nie umieją bawić się w dom.
Los je przeoczył, nie zauważył
tamtej rodziny, co się nie kocha,
gdzie z proszku zupa i pięćset plus.
Tam gorycz mamy
i tata z flaszką za pan brat.
I telewizor – okno na świat.
Dzieci ulicy,
margines poza nawiasem.
Dzieci ulicy
zbierają puszki i złom.
Dzieci ulicy
marzenia mają czasem
i nie umieją bawić się w dom
NUNa
Komentarze (18)
Na czasie bez końca. Czy miałaś własną melodię do
wiersza?
dzieci ulicy
znam wielu takich moich kolegów
o tak to przykre ale prawdziwe
pozdrawiam
Bardzo dobrze napisany wiersz.
Treść potrzebna. Smutna rzeczywistość.:(
Forma do naśladowania.
Pozdrawiam z uznaniem:)
Szara, bardzo smutna rzeczywistość opisana
w bardzo dobrym, jakże potrzebnym wierszu Danuto.
Serdecznie pozdrawiam życząc miłego dnia :)
takie życie jest ... wiele z tych dzieci ulicy wyrasta
na ludzi ...a ci z dobrego domu ...idą na dno ...
wiersz jest bardzo piękny i wymowny ...
Nie tak powinien wyglądać świat dziecka. Wzruszający
przekaz wiersza. Pozdrawiam serdecznie
Rzeczywistość i to smutna.
Pozdrawiam serdecznie :)
Smutno. :(
Pozdrawiam. :)
Smutna rzeczywistość.
Poruszający przekaz skłaniający czytelnika do
refleksji nad istotą opisanego problemu.
Pozdrawiam.
Marek
Witaj.:)
Wzruszający wiersz i bardzo potrzebny, może wzruszy
rządowe serca.
Pozdrawiam serdecznie.:)
Bardzo poruszające, bo takich wiele, a jeszcze dodam,
że dzieci biedy, alkoholu i dragów, bo to w dużym
stopniu jest przyczyną tego zjawiska. Co do puszek,
dawniej, jak przynosiłem z lasu worek, ludzie
zabierali i sprzedawali, teraz już nie. Pozdrawiam.
Bdb, ważny i melodyjny wiersz, na ważny temat, co
prawda od dawna nie widzę dzieci grzebiących po
śmietnikach, ale zdarza się, że dorosłych tak.
Smutny jest los dzieci, którym zabrakło rodzinnego
ciepła już na starcie ich życia.
Pozdrawiam serdecznie.
znałem grupę bezdomnych dzieciaków z dworca Warszawa
Centralna;
najstarszy chłopak miał 16 lat, a najmłodszy 7;
dopóki żył Kotański jakoś im się wiodło, a potem to
dramat...
ciekawy jestem jak potoczyły się ich losy;
temat ważny i ciągle aktualny;
pozdrawiam :)
Bardzo przejmujący wiersz na ważny temat.
Wspaniały wiersz...
Pozdrawiam serdecznie:)
Ten wiersz przypomniał mi "Dzieci z dworca ZOO'.
Ciekawy.