Dziki bez
odkąd ciebie nie ma
dom przestał o siebie dbać.
całkiem zarósł bluszczem i straszy,
że zniknie pod zielenią, straci
dachówki,
blask w oknach i na wartości.
w kółko chodzi za nim
twój głos. w tłumie budynków,
nie znajduje oparcia. zamyka się
w czterech ścianach i ma już wszystkiego
po dziury w kominie.
zmęczony i rozbity
nie może skupić uwagi na niczym.
siada na fundamentach, podpiera się
belkami i nadsłuchuje kroków. czeka
aż przyjdziesz i weźmiesz go w swoje ręce.
Komentarze (19)
Czytając taki wiersz idzie się po chusteczkę. Chylę
czoła.
To piękny wiersz, wydaje mi się, że już go czytałam -
wart wielokrotnego czytania. Pozdrawiam
Ponieważ jest to wiersz, który trudno zapomnieć.
Jestem (prawie) pewna, że jakiś czas temu czytałam go
tutaj.
Dobrej nocy.
To dom rodzinny i rodzice tęskniący za dziećmi
pozdrawiam cieplutko)