Gdy wietrzyk...
Gdy wietrzyk do mnie dotarł
stanęłam zadziwiona,
bo delikatność była
harmonią roztańczona
i figle miała w oczach
łapała słońca promień
i sama nie wiem nawet
czy cień to był czy ogień.
Odchodzę na paluszkach,
bo piękno się unosi,
a nie chcę w obraz cudny
nawet podmuchu wnosić.
Komentarze (2)
jak w piosence...leciutko na palcach...taki jest Twój
wiersz,leciutki i ciepły...naprawdę ładnie..
Nie spłoszyć szczęścia, chwili, zachwycenia...
leciutki ten wierszyk i niezwykły.