Gdybym umarła, padałby deszcz...
Mężczyźni w czarnych garniturach
wkładaliby mnie do czarnej ziemi
w jasnej, dębowej trumnie
bałabym się, że już nie będzie mnie z
nimi...
Dookoła stałby tłum ludzi
Ksiądz czytałby ostatnie pożegnanie,
Rodzice, płakaliby tylko,
tak, byłby płacz i szlochanie...
Gdybym umarła, padałby deszcz,
bo i ja płakałabym z nieba,
krople spadałby na ich ramiona,
bo światu trzeźwości trzeba...
Tęsknota za przyjaciółmi byłaby ogromna,
staliby tam sami, w deszczu...
ja w trumnie byłabym nieprzytomna,
dmuchając ich w czoła powietrzem...
Komentarze (1)
Bardzo odważne i orginalne spojrzenie na własną
śmierć.
Tylko czy warto płakać nad tym życiem?
Gdy patrzę czasami na życie i ludzi zastanawiam sie
czy warto. Jednak może to ty masz racje...