Jesienne porywy
Na imię miała po prostu - Jesień.
Ciuszki w kolorze brązu i złota.
Od pierwszej chwili pełna uniesień,
wzięła go w jasyr, chociaż się miotał.
Wczoraj ostatni sen lata wybrzmiał,
a łąka wonią ziół odurzała.
Świerszcz już za piecem (nie ma go przy
bzach),
noc zaś upojna tuliła ciała.
Gdy przyszła rankiem, płonęła w klonach.
On ją rozbudził, namiętność wzmagał,
w szalonym tańcu pod niebo poniósł,
aż się ocknęła... zupełnie naga.
Wicher gwałtownym bywa kochankiem,
w głowie zawróci, rozpali zmysły.
Niedawno latu pomagał zbabieć.
Jesienne żądze? Po prostu prysły.
Komentarze (84)
piękne metafory i moje klimaty...
zauroczona pozdrawiam:)
Powiem, że zmysłowo.
;-))
Świetny wiersz... Kadzić więcej nie zamierzam ;-)))
Zamyśliłam sie ...Oddaję głos.
zwiewnie
jesteś prawdzwym Poetą.
I też mówię - z podobaniem.
Dla mnie rewelka. Pozdrawiam i dziękuję :)
Właśnie dałem na luz-
i daję Ci plus.
Pozdrawiam ciepło.
Super, zgrabny i pomysłowy ツ
Witaj Mariuszu:)
Nawet się kurcze
nie mam czego "czepnąć"
ale to dobrze
wszak przecież jesień
lubi swoje żądze:)
Pozdrawiam:)
:)
Uroczy wiersz. Tyle jest tu ładnych wierszy o jesieni,
ale Twój zdecydowaniem się wyróżnia. Pozdrawiam.
wiatr szalony potrafi zamieszać i zawrócić :) w kazda
porę roku:)
Szalony kochanek z tego wiatru, potrafi zawrócić w
głowie latu i jesieni...
z wiosną też pofigluje, zimą ochłonie, w sopel lodu
się zamieni ;)
Pozdrawiam z uśmiechem :)