w jeżynowym chruśniaku
Żywię nadzieję, że mój ukochany poeta wybaczyłby mi tę profanację
w jeżynowym chruśniaku na oślep nie
patrząc
córki nocy zrywałem przybyłe jeżyny
poza czasem więc nie wiem sekundy
godziny
krwawiliśmy sokami nie mogliśmy zasnąć
kochaliśmy tak mocno że nawet komary
pisk zmieniały w melodię krwią
oszołomione
granatową lub czarną gdy w oczy
wpatrzony
z gwiazd byłem wyślepionym przez zbrodnię i
karę
w słodkim bólu ścierpioną gdyż z owocem w
ustach
szeptaliśmy palcami do samego rana
granat nocy i jeżyn pozostał na wargach
może sen o świtaniu trochę nas potargał
sen na jawie bo przecież nie mogło być
spania
w jeżynowym chruśniaku wśród owoców nocy
(Opcjonalnie, ciąg dalszy z dziennym
widzeniem świata)
w słodko kwaśnym zbudzeniu po otarciu
oczu
w dziennym tańcu świetlicznym pozostały
kolce
zapisały na skórze wzór fascynujący
nasionami słoneczniak na śniadanie
wkroczył
Komentarze (5)
Piękny wiersz, z piękną inspiracją,
ale ja chyba wolę smak malin w chruśniaku.
ale wiersz mi się podoba, a jakże:)
Pozdrawiam :)
Poleśmianiłeś.
Pozdrawiam
To jest świetne.
Jeżyny lubię, ale z komarami i cierniami. Nie ma
takiej opcji ;)
A może to jednak tylko sen był...
Pozdrawiam :)
mój ukochany Leśmian :) pewnie nie miałby za złe.
mnie się podoba :)
Pozdrawiam serdecznie