Już nigdy
Andrzejowi
Gdy się błąkałam
jak wyrzucony
przy drodze pies,
zaopiekowałeś się mną.
Zaufałeś mi i pokochałeś.
Tęskniłam, gdy zbyt długo
byłeś w mieście.
A teraz sobie poszedłeś
drogą ostateczną bez powrotu.
Już nigdy nie wrócisz
do domu z zakupami.
Tylko kurier przyniesie paczkę,
ale nie od Ciebie.
autor
pani Mija
Dodano: 2023-05-28 02:44:35
Ten wiersz przeczytano 350 razy
Oddanych głosów: 3
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (2)
Bardzo przepraszam za wtrącanie się , ale moim zdaniem
nasze (nawet) myśli o zmarłych są przez nich
'widziane' .
Andrzej musi dojść do tzw. Wiecznej szczęśliwości a
czytając Ciebie raczej w tym mu nie pomagasz .
Kocha Ciebie i jest na rozdrożu miedzy Tobą a Bogiem.
Lepiej dopomóż mu dojść do Boga, a on gdy dojdzie
pomoże z Bogiem Tobie.
Można swój ból ofiarować Bogu w jakiejś dobrej
intencji
Ojciec Nasz (który jest w niebie) stracił dla nas
swego Syna - zrozumie.
Pozdrawiam z wyrazami współczucia.
trzeba się przyzwyczaić do nowej sytuacji. Znam to z
autopsji.