KARIERA NA MIARĘ CZASÓW
Już gdy byłem niemowlęciem
Dziadek mówił-ma zacięcie
Więc w kołysce rozrabiałem
Całą ją zdemolowałem
Potem żlobek no i szkoła
Tam też nieszczędziłem czoła
Osiągałem tam wyniki
Dziennie kradnąc dwa dzienniki
Szkoła średnia znakomicie
Bo bzykałem jedną `kicie`
W końcu była dyrektorką
Cóż... miała słabość do rozporka
Na maturze trochę gorzej
Mała wpadka-to być może
Chociaż miało to być z górki
Były przyznam tylko trójki
Studia powiem wam-genialnie
Prawie studiowałem w wannie
Rektor chodził oburzony
Miałem zdęcia jego żony
Jak kochała się z Attilim
Attil-piesek bardzo miły
Studia szybko dość mineły
Więc do pracy mnie przyjęli
Pracowałem ze dwa lata
Ale praca-to mi lata
Co tu robić więc myślałem
Wielki talent przecież miałem
Kumpel podszepł mi uprzejmie
Takich jak Ty trzeba w sejmie
No to bracie Eureka
To jest fucha dla człowieka
Ja do tego wszak dorosłem
Chwilę póżniej byłem posłem
No i powiem drogie dzieci
Trzecia już kadencja leci
Byłem w partii tej i tamtej
W każdej było bardzo fajnie
Przemówienia,głosowanie
I co drugie to na bani
Ale teraz myślę wiele
Czy nie lepiej być premierem?
Taka myśl mnie trochę kusi
Kraj wszak się rozwijać musi
A kto lepszy może być
Po za mną nie widać nic
Od małego miałem wzięcie
Dziadek mówił-jest zacięcie
Problem mamy załatwiony
Ja premierem będę nowym
Jedna jeszcza myśl się tuła
Czyby nieprzywrócić króla?
Komentarze (1)
Świetna satyra... ale ironia i gorycz
przebija...poprawiłabym tylko"Kumpel podszepł mi
uprzejmie
Takich jak Ty trzeba w sejmie" na: szepcze, albo
szepnął - nie wiem - to"podszepł" - jest
niegramatyczne - ani niczemu nie służy.