Kiedyś...
Kiedyś...
przyjdę wspomnieniem rozczochrana...
dotknę niebytu istnienia..
jedwabiem włosów kruczoczarnych...
Kiedyś...
pieszczotą swego pocałunku...
lekko wzniosę się wysoko...
tęsknotą uroczo uśmiechnięta...
promykiem nadziei ozłocona...
Kiedyś...
kolorowym spojrzeniem motyla...
ukołyszę strapione serce twe...
Łaskocząc pocałunkiem oddechu..
Kiedyś...
wypowiem słowa słodkie i drżące...
delikatnie...wrażliwie...bez lęku w
sercu...
rzucę na wiatr w otchłań...rozkoszy
uniesienia..
Kiedyś...
Komentarze (2)
ładny wiersz. przemawia do mnie w 100%, zmusza do
myślenia i jest smutny a zarazem piękny. brawo :)
Rzeczywistość jest ulotna, dlatego nie warto
poprzestawać na marzeniach. Zmieńmy tytułowe "kiedyś"
na "teraz!", a życie popłynie pewniejszym torem.
Ciekawy, płynący zapewne z wnętrza, wiersz.