Kres
w szale skarg
przekraczaniu skal
zmieszaniu dobra i zła
w obojętność i brak barw
już nikt nie prosi na bal
to jak najpiękniejszych słów krach
a miały nas spajać
nasza zbroja, nasza stal
ostatnie "cześć" ma tak gorzki smak
w nim upadł cały świat
w zatapianiu tratw
w podpalaniu miast
w nieoswojeniu „ja”
wyolbrzymianiu kłamstw
pozorowaniu prawd
nie przypominamy nas
w deptaniu snów
w tworzeniu bzdur
w oddaleniu ust
nie kochamy siebie już
to tylko garść słów
a jakby serce wrzucone w ul
pociągnięcie za spust
spójrz – wzniosłość dusz
zmiażdżył codzienności gruz
w niepodbiciu twierdz
gdy umiera śpiew i milczy zew
i przestaje krążyć krew
nikt już nie ratuje serc
bo stawiamy mieć
ponad byt i treść
w swoich oczach
widząc już tylko
nieludzki
nieodwołalny kres
Komentarze (7)
Ładny. Smutny wiersz pełen refleksji. Pozdrawiam
ładnie
Pokochaj siebie,a bedziesz kochac i innych
Za 'anna' pozwole sobie, bo taka jest prawda.
kto nie lubi siebie, nie pokocha też innych.
Ja siebie lubię (i świat)
Bardzo smutne wersy skłaniają do refleksji, że nic nie
trwa wiecznie...Pozdrawiam
Wiersz przedstawia upadek wartości, zanik miłości
własnej i międzyludzkiej, oraz koniec nadziei i
optymizmu, co prowadzi do nihilizmu i braku sensu
życia.
(+)