list do nie byle kogo
myślę, że jedynemu, tak podobnie innemu do nas - Stachurze
na wstępie piszę do ciebie po raz
pierwszy
zacząłem ułamek drogi, zapisanej pod
rozlaną herbatą,
przez pryzmat brązowej plamy dobiegło mnie
światło.
widziałem nie-widoczne do krwi. żyję
w świadomości, że jestem
nie-stworzeniem.
wiem i nie chcę wiedzieć,
co działo się w twojej głowie. kilka razy
schodziłem
głębiej, za dno, za ciebie, gdy czułem jak
dławiący dym
wkradał się pod powieki przekrwionych oczu,
panika.
wiesz, teraz nie-unikam wypraw.
przy zamroczonym umyśle znalazłem kilka
pęknięć
w dębowym biurku. zaczynają się gdzie
kończą paznokcie,
częściowo, może nie do końca, zadowolonych
z braku uwagi
*
torem mych słabości
popędziłbym dłoń
na poboczu pragnień
białej kości woń
na poboczu
krucze pióro lśni
na poboczu
dziś poeta śpi
Komentarze (4)
podobały się Dobrze idziesz Masz iskrę A ten
komentuję, bo piękny
Ach, Stachura i jego słowa, aż za serce mnie chwyta. I
Twój wiersz, bardzo ładny list. Panika,
panika...Piękny.
To nie był byle kto, to był ktoś! " ..za winy moje
i niewinność moją
za brak, który czuję każdą cząstką ciała i każdą
cząstką duszy..." Klimat wiersz dobrze oddaje to
trudne, pełne poszukiwań siebie i prawdy życie.
Na wstepie to ja wiedzilam ze bedzie mi sie
podobalo...w tym wierszu jest cos wiecej niz
tresc,mnie zatrzymal...