Luglio
Znów fala smutku rozbija się we mnie
Porcja goryczy drażni podniebienie
Pod czołem nagle zrobiło się ciemniej
Jak w żywą tarczę trafiają kamienie
Jęknęły skrzypce burknął akordeon
To mnie wyniosło na powierzchnię wody
Przepadł gdzieś bukiet uśmiech twój i welon
I bezpowrotnie do szczęścia powody
Sto lat minęło wiecznego czekania
Gdzieś pod gruzami w rękach opiekunek
Dosyć mam siebie tego opętania
Całemu światu wystawiam rachunek
Czek bez pokrycia za kolejną ratę
Ktoś tam odsetki doliczy w pamięci
Czuję się teraz świeżo ściętym kwiatem
Który zachwyci lecz po swojej śmierci.
Gregorek, 5.7.23
Komentarze (6)
Z podobaniem wiersza,
pozdrawiam.
Lipcowa muzyka jak płynąca melancholia.
Piękny.
Piękne są Twoje wiersze.
No świetnie wyszło.
A ja akurat słucham akordeonu.
Muzyka Richard Galiano.
Efektownie oddana lipcowa melancholia...
Pozdrawiam