Z mojego życia żywcem wżięte
Werbalny zaciąg Ślązaków do wermachtu 1940-41 - miałem w tedy 4 latka
Ballada o ojcu, i o mnie samym
Pamiętam dzień u kolan matki
był szary, zimny, lata ostatki
To była cisza która trwa do dzisiaj
do tej chwili
ojciec wyszedł
ubrano go w mundur
wszyscy w wojnie zginęli
Ja się bawiłem ołowianymi żołnierzykami
były dwie armie ,w jednej z nich mój
ojciec
cisza po nim, jak lustro na stawie
Dzisiaj tulę do siebie wnuków dwóch
modlę się za nich, by byli zdrów
by nie doczekali tak jak ja o głodzie
wojennej zawieruchy o styczniowym mrozie
Jest fotografia wyblakła, on i inni w
mundurach
w tęsknocie przywoływałem go
nie przyszedł
przychodził w snach
i to były dla mnie cuda.
Są chwilę, że klęczę w modlitwie
w rozmowie sam na sam z Panem,
Piszę i czytam książkę własnego życia
ono dziś jest dla mnie doskonałe
Autor:slonzok
Bolesław Zaja
http://www.slonzok.mojezdjecia.net/blog/

slonzok


Komentarze (6)
Ciekawy wiersz, pozdrawiam :)
Po czasie pewne rzeczy wydają się nad wyraz doskonałe
:) Pozdrawiam serdecznie +++
Ciekawe.
Warto zapisywać takie wspomnienia.
Reminiscencje wojenne, każdy miał je inne, ale każdy
prawie kogoś stracił. Niech ten dramat nigdy się już
nie powtórzy. Bolku Twoje zdjęcia mi się nie otwierają
próbowałem kilka razy.
Pozdrawiam i głowa do góry.
Tak łatwo ocenia się ludzkie losy. Ostatnio bardzo
"modne" jest słowo Wermacht i najgorsze z nim
skojarzenia, bez refleksji, że to mogła być dla kogoś
tragedia. Mój wujek, jego ojciec i brat trafili jako
więźniowie do obozu koncentracyjnego w Dachau za to,
że nie chcieli podpisać volkslisty. Wujkowi udało się
uciec i jako jedyny z rodziny przeżył wojnę ukrywając
się w rodzinie mojego Taty.
Dziękuję za te wspomnienia. Potrzeba więcej takich
tekstów, które (mam nadzieję) skłonią "oskarżycieli"
do refleksji i zanim wykrzyczą nienawistne słowa, to
się zastanowią...
.
to były dramatyczne lata, pełne łez i przelanej krwi,
oby nigdy się nie powtórzyły,,,pozdrawiam