Może kiedyś się zdarzyło
Dzień się chylił ku końcowi
mrok ogarnął ciemny las
młody rycerz w ciężkiej zbroi
szukał drogi dłuższy czas
Łatwo błądzić w takim lesie
pośród dębów olch i brzóz
gdzie się świergot ptaków niesie
echo odpowiada już
Tętent koni gdzieś w oddali
lecz mu już zabrakło sił
tu nie będą mnie szukali
upadł na dębowy pień
Noc nastała w ciemnym borze
zapadł w głęboki sen
przecież nikt mu nie pomoże
może jutro w biały dzień
Ale dni mijały wolno
jeden się za drugim wlókł
gdyby rana nie krwawiła
drogę by odnaleźć mógł
Minął tydzień może drugi
Ania z Kasią weszły w las
jedna z drugą drogę gubi
tu tak szybko biegnie czas
Popatrz tylko coś takiego
jakieś srebro o tam lśni
nie ruszajmy może tego
a nuż w nim pułapka tkwi
Nie bądź głupia podejdziemy
i sprawdzimy co to jest
później głowić się będziemy
czy to człowiek albo zwierz
Ja się boję mówi Ania
ale coś tam musi być
dosyć tego narzekania
bo tak nie zrobimy nic
Przeczuwałam że tak będzie
rycerz w ciężkiej zbroi tkwi
przecież dotrzeć miał gdzie indziej
czy oddycha może śpi
Najpierw pancerz uwolnimy
tu się liczy tylko czas
jakoś drogę odnajdziemy
może mu skropimy twarz
Gdyby las ten mówić umiał
pewnie by do dziewcząt rzekł
że ten człowiek prawie umarł
jaki go uzdrowi lek
Droga była ponad siły
a w ich oczach rycerz gasł
obydwie dzielnie walczyły
by przywrócić życia blask
W końcu im się to udało
przekroczyli chatki próg
szybko szybko szybko mamo
pomóż by oddychać mógł
Wszystkie trzy mu pomagały
coraz lepiej z każdym dniem
i tak mało prawie spały
nie miał czasu nadejść sen
Ojciec z lasu przyniósł zbroję
przecież to dostojny gość
a tu skromne progi moje
może popaść nawet w złość
Komu życie swe zawdzięcza
rycerz łatwo prawdę zgadł
że przed sobą mają księcia
co w pułapkę wroga wpadł
Ledwie cały uszedł z życiem
i podążył w ciemny las
pościg zaś powrócił z niczym
chociaż szukał cały czas
Książę odzyskawszy siły
pokochał dziewczyny dwie
chociaż obie o nim śniły
której serce oddać swe
Długo by się zastanawiał
aż mu podpowiedział głos
obie godne miłowania
niech rozstrzygnie tutaj los
Tak się Ania księżną stała
na nią wybór księcia padł
dalej z siostrą się zgadzała
ją pokochał księcia brat
Dwa wesela się odbyły
w uroczystym dniu wspaniałym
siostry za mąż wychodziły
sercem zaś kochając całym
Ta historia się skończyła
warte było poświęcenie
miłość nigdy nie wybiera
ale prosto z serca płynie
Komentarze (20)
Przepiękna barwna historia, masz wprost cudowną
wyobraźnię Joanno. Wspaniale napisane wersy,
serdeczności dla Ciebie :)
...piękna bajka...pozdrawiam.
Wspaniała historia i wiersz niczym bajka :)
Pozdrawiam serdecznie Joasiu :)
Z podobaniem czytam opowieść i puentę, z uznaniem
pozdrawiam ciepło.
Piękna wierszowana opowieść...za dobro zapłać
dobrem.Pozdrawiam serdecznie.
Lubię szczęśliwe i piękne zakończenia :)) pozdrawiam
cieplutko :)
Bardzo fajny :-)
Tylko żeby każda historia zawsze tak pięknie się
kończyła... :-)
Pozdrawia serdecznie :-)
dobrze,że takie milości bywają płynące prosto z
serca:)
Przeczytałam i przekonałam się, że nadal lubię bajki.
Miłej soboty:)
Ciekawa opowieść, zgrabnie napisana,
też lubię happy endy, dobrze,że rycerz został ocalony
i na dodatek spotkał miłość i jego brat także,
przeczytałam z dużym upodobaniem, pozdrawiam
serdecznie Joasiu :)
pewnie tak rodzą się legendy...
Pozdrawiam :)
lubię takie historie z dobrym zakończeniem.
ciekawa opowieść pięknie wierszem
podana...najpiękniejsze jest to co płynie prosto z
głębi serca*)pozdrawiam ciepło*
Podoba mi się opowieść.
Z przyjemnością i zainteresowaniem czytałam. Dobroć
zawsze szczęście niesie. Udanego dnia wypełnionego
serdecznością:)