7 much
Wszyscy już śpią, ja nadal czuwam.
Patrzę jak księżyc pod chmurą chrapie.
I myśli w słowa znowu przekuwam -
bo tak już mam,gdy wena mnie złapie.
Czuję jak w duszy emocje grają,
wzrokiem natchnionym błądzę po ścianie.
A tu zza szafy wyłazi pająk,
bo w pajęczynie dostrzegł śniadanie.
Sunie powoli brutal włochaty,
a siedem muszek siedzi w potrzasku.
Gdy je dopadnie - połknie na raty.
I już nie będą bzykać o brzasku!
Więc jego śladem chyba podążę -
szkoda mi muszek i ich bzykania.
Zdejmę kapciuszek i może zdążę
dopaść na ścianie małego drania.
Komentarze (4)
Świetny wiersz, dobre obserwacje.
Pozdrawim
Dziękuję za miłe słowa i śpieszę z wyjaśnieniem:
pajączek ( tylko lekko oszołomiony i.. głodny )
został na kapciu przetransportowany do ogródka :)
Dość wrażliwa ze mnie osoba i nie tylko musze krzywdy
nie zrobię :)
Pozdrawiam :)
Pająka jednak równie szkoda. Biedak nie chcę tylko być
głodny. Bo czy ktoś nas bije kapciuszkiem gdy zajadamy
szyneczkę ? Wiersz bardzo mi się spodobał. :) +
Biedny malutki włochaty brutal, na głodnego przyjdzie
mu zasnąć na wieki. Świetna historyjka, uśmiałem się.
Wielkie brawa ;)