Na do bani
Remedium na smutek poezji.
Proszę Szanownej, Miłej Pani!
No jak ma facet dziś to zdzierżyć,
kiedy wszystko, wie Pani, jest do bani?
Wszystko i to za sprawą wierszy.
Pani mi mówi: niemożliwe...
Jakby, kto w splot, tak prosto z buta.
Zmień Pani wersy na szczęśliwe -
bo tylko wena brzmi zatruta...
smutkiem , co tego, no i w poprzek,
jakby się szloch zabawiał z płaczem.
Jak pisać, tego no, by dobrze,
ja Pani szybko wytłumaczę.
Bo żadne stęki i wzdychania,
o losie takim, bez uczucia.
Trzeba, wie Pani, strofy skłaniać -
za łeb je, w mordę, bez współczucia.
A Pani, widzę, bardziej taka,
że serce krwawi i ból grdyki.
A we mnie za to taki nakaz,
by rym był tak, jak taniec dziki.
Trochę w nim dżezu - no nie powiem -
szelesty pędzli na talerzach,
trochę jest basu i hałasu -
w skrócie, tak średnio jest na jeża.
Ale mnie stan ten zadowala,
mnie tam nie trzeba weną grzeszyć.
Ja się, wie Pani, obcyndalam -
i mnie w pisaniu stan ten cieszy.
O!
Wandzie Kosmie, za inspirację wierszem "Zaklinaczu wierszy", podziękowania.
Komentarze (13)
niejeden w smutku się zmienia
w zaklinacza radości
a w głębi duszy wciąż błądzi
po przedmieściach żałości
Pozdrawiam serdecznie :)
Powyższy utwór, jak i ten, który służył za inspirację,
jak najbardziej na plus :) Pozdrawiam serdecznie +++
Oj, dobrze, że zajrzałam... bo tu co?!
Nowy Manifest (i to tak) Dobrej Zmiany??
No to Ci powiem, Autorze, że jeśli mnie zironizujesz(
w sensie twórczości) - przeklnę Cię i całe z nią
(znaczy z tą ironią) potomstwo...
A co potem sie będzie działo - niech Pani Joanna K. i
pan Zbyszek Z. - opowiedzą. Co prawda nie wszystko, a
nawet większość (jakieś 99,9%) sie nie zgadza, ale co
mi tam, sedno zostaje :-)))
Smuteczek, czyli Ostatni Naiwni cz.V -
https://www.youtube.com/watch?v=TRGRjn5cJVA
Jesteś niesamowity, Poeto.
Chapeau bas!
Tu ad vocem dodam jeszcze jedno zdanie:
W każdej roli Pan się sprawdzi niesłychanie:)
Nowy Manifest Dobrej Zmiany
Wszystkim Państwu, proszę Państwa,
dziś dziękuję po swojemu.
Wieńcząc koniec mej poezji,
nie wiem czemu.
Bowiem z roli, jak kto woli, zaklinacza,
dziś przechodzę w rolę wierszo-przeklinacza.
Przeklnę wiersze te co były i co będą,
gdy przekleństwo z ust mych wzleci, wtedy święto.
Nie popuszczę, płacz w poduszce, niech gniazduje,
ja poezji, patrz herezji, nie daruję.
Łzawym strofom, gdy saksofon, nie dam wiary.
Nie, ulotnym wersom powiem w dźwięk gitary.
Nie pozwolę sobie zatruć Was tą męką,
kiedy słowo, tak niezdrowo, gra flamenco.
Nie napiszę żadnych smętów w komentarzach,
choć dotychczas - sam pisałem - to się zdarza.
Od tej pory, bez pokory, dam wiersz śliczny,
zdobny pięknem, gdy mój śmiech jest sardoniczny.
Nie nabierze mnie na smęty swe liryka,
będę robić za ironii przewodnika.
Przecież wiecie, że zdolności nie przekracza,
nowa rola wierszo-śmiecho-zaklinacza.
:)) Msz autor nie tylko zainspirował się wierszem
Wandy, lecz poszedł dalej, mocno wczuwając się w rolę
tytułowego zaklinacza. Miłego dnia Goldenie:)
Zarówno wiersze smutne jak i pełne radości powinny
mieć równouprawnienie. Ale powinna istnieć równowaga.
A zachwycać można się i tymi i tymi.
Dobrze napisany wiersz.
Pozdrawiam.
Fajowe!
Świetna stylówka!!!
:-))
:-)))
i tu kończę, co zaczęłam, bo lapek mi świruje żatem -
/e/ Poeto :-)
:-)))))))
Obśmiałam się, że... o, matko - chociaż, faktycznie
"średnio jest na jeża".
Ironijka subtelna - a miodzio!
Pogodnego dnia, Golderetriverz