nadziei
nie dajesz
zabranej przez wichry
kołysanej tysiącami drzew
daremny trud rąk
wołających o ratunek
i szelest myśli
umierających na twoim karku
zabiorę promienie księżyca
zapach czerwonego wina
samotny ogień co tlił się
w źrenicach bo nigdzie
nie było miejsca
powieki by zakryć się nimi
przed światem
ciebie rozłożę na sobie
mdlejącym westchnieniem
krzyczącym
na zawsze
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.