nawiedzony dom
czerwone wino w kielichu
zdrada skrada się po cichu
świece palą się na ścianie
wiara w nich się nie ostanie
was kostet die einfache Karte?...
dom na skraju przeznaczenia
popękane jego ściany
tu wołają niespełnienia
rozdrapane krzyczą rany
dom tysiąca drzwi i okien
złota klatka dla niewinnej
Bóg spogląda krzywym okiem
na jej łzy i modły dziwne
nie wybacza się z reguły
ostrych zabaw żyletkami
bo z reguły to reguły
są słusznymi oprawcami
popijane słodkim winem
gorzkie złość i udręczenie
a z godziny na godzinę
coraz trudniej znieść zmęczenie
rezydencja nawiedzona
obserwuje ignoruje
cierpiętnicę co skrzywdzona
po jej kątach popłakuje
noce z deszczem wciąż na klęczkach
zło konieczne dla zbawienia
smutna zjawa nie pamięta
czemu nie zna zrozumienia
niby Biała Dama w czerni
błąka się po wielkim domu
cicho liczy dni do śmierci
egzystuje po kryjomu...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.