Nie ja budowałem oręż by niszczyć
Ta marność w gabinetach opływa...
Nawet mimo cierpiących ran,
Ja bohater ginący w boju,
zatrzymuję na chwilę czas-
oddaje się jedną myślą w niepokoju.
Ubrany w zbroję mam wyruszyć tam ku
niemu,
przecież ja dalej walczyć nie chce,
pragnę ciszy i spokoju.
Błagam u tego kto mnie złoży w ziemi,
by zdjął ze mnie to żelastwo,
niepotrzebną mnie na drogę ostatnią.
Chce iść do nieba, chce iść do niego,
wyspowiadam się, chociaż we mnie nic
złego
Nie ja wymyśliłem wojny czas,
nie ja budowałem oręż by niszczyć,
czas zabijania bliźniego,
czyniłem to wbrew woli dla takiego,
dla takiego polityka marnego.
Ta marność w gabinetach opływa w
dostatki,
krzyżem się zasłania w imię jedyne co
czyni,
to wydobywa z siebie zło siłą i wszystkiego
się wzbrania
Zostałem bohaterem na polu walki
do którego siłą mnie,w sprzęgnięto
na mojej zbroi zawiśnie krzyż ostatni,
oddałeś krew za tego i tego polityka
marnego.
Tak toczy się życie, w kieracie
zamkniętym,
idziemy, mimo, że tego nie chcemy owczym
pędem.
Na cóż mi medal za bohaterstwo,
ja pragnąłem miłości,
oddawać szacunek każdemu spotkanemu.
Nie zaznałem dotyku kobiety,
jak u Rocha karabinem ona była,
zimna okrutna śmierć innym czyniła.
Jak zmienić świat, by nastała zgoda i
radosne życie,
kiedy spoglądam przed siebie,
widzę marności a miłości tycie, tycie.
Nie chce i nie pragnę wojny dzisiejszej na
ekranie,
kiedy widzę co niektórych zbiera mi się na
rzyganie.*
Wzbiera się we mnie bezsiła,
gdy jedna wyjątkowo wredna partia ( do
niedawna )opozycyjna –
pragnie władzy, dla swego karła fuhrera
*są rzeczy nad którymi nie potrafię przejść
obojętnie
Autor:slonzok
Wczoraj wyimaginowana infekcja –na litość
ludu, dziś pełna gęba obiecanek i cudu
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.