obraz życia
boskość rozmyła się
w paszczach ludojadów
radość ukryła w cieniach małych wzlotów
miłość wpadła niczym mucha
do kieliszka z winem
stała się fotonem
który przestaje istnieć
gdy się go zatrzyma
a sens ruszył irracjonalnie
na wojnę
pożeram życie
bez zachowania savoir vivre
chłepczę jak spragniony pies
bryzgając śliną
radośnie machając ogonem
stoję czterema łapami
w tworzącej się kałuży
odpadkowych wspomnień
odurzona nieprzytomnie
zapachem złudzeń
uzależniona
i wolna
Komentarze (1)
To dobry wiersz, o wiele lepszy od ostatniego, mógłby
być dowodem dla Bejowiczów, którzy twierdzą, że bez
częstochowskich rymów nie ma wiersza, ale zbieg
przypadkowych słów- przeciwnie. Jedyne co mnie razi to
zdrobnienie "muszka", dla mnie lepiej by brzmiało
zwyczajnie - mucha. Druga zwrotka świetna.
Całość na duże tak