ociekając szeptem nieba..
ociekając szeptem nieba
- dla każdego jednakowo miłosiernym,
przez misternie plecione firany
koron strzelistych sosen przesianym,
przeczystym,
surowym i chłodnym,
acz tkliwym..
choć zdać by się mogło,
że nieszczęśliwym..
przez ścieżkę,
znaczoną na skórze wilgocią,
przypadkiem odjętą
mchom i paprociom..
wspinam się wolno
ślizgając w mdłym błocie,
a niebo wygładza mi czoło w
pieszczocie..
grzęznę po kostki,
lecz na nic nie baczę..
ty płaczesz, Niebo?
czy to ja płaczę?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.