Moją pierwszą młodzieńczą
miłością była Danuta, która
lubiła zdrobnienie; "Danuśka",
ale to bardzo stare dzieje.
Powracając do wiersza, to
dostrzegam w nim oprócz
poetycznego tekstu, bardzo
istotną życiową refleksję.
Życzę samych miłych dni:}
Z obawy przed tym, że mogę trafić kulą w płot -
mówiłam do peelki:)
Ale jeśli to peel, to jemu też powiedziałabym to samo.
Dodając, że nigdy nie można się poddawać, bo wszystko
(tu, na ziemi) - tracimy tylko w chwili śmierci. Ale
dopóki żyjemy - jest nadzieja, w tym życiu właśnie.
Poddawanie się - to nie jest człecza 'broszka'.
Marzenia dźwigają z kolan.
Ludzie nie są stworzeni do klęczenia.
Dlatego np. ja - zawsze byłam i jestem - za świeckim
państwem. Ale to już inny temat:)
"Nie od razu Kraków zbudowano".
Z marzeniami jest podobnie.
Jeśli są w człowieku głęboko zakorzenione, to
wyszarpie je sobie, choćby spod ziemi.
Boziunia dał Nadziei ogromny kredyt. Przychodząc na
świat ( a nikt nie rodzi się od razu mądry, tak
słyszałam:) - nasiąkamy nim.
Nie ma oczu bezdomnych, w każdych coś mieszka i każde
na przemian zaciskają i otwierają powieki. W nadziei,
w miłości, w wierze w Jutro.
Ocalając marzenia, ozdabiamy świat. Nie tylko swój
własny, czyjś również.
Życie można upiąć w szarościach, albo w kolorach.
Pamiętam dziewczynę, która była - wielobarwna,
tańczyła wokół ogniska i śmiała się losowi w nos;)
Gdzie się podziała? :(
Kojarzysz ten wiersz Staffa?
/PODWALINY/
"Budowałem na piasku
I zawaliło się.
Budowałem na skale
I zawaliło się.
Teraz budując, zacznę
Od dymu z komina".
Myślę, że wielkie szczęście - buduje się z całkiem
maleńkich.
A życie trzeba przyciąć tak, żeby wzór był dobrze
widoczny.
Wtedy uśmiech przestaje być tylko dekoracją, a serce
staje się domem.
I oczy.
Te oczy, oliwkowe...
ech, Okruszku.
Zostawię jeszcze jeden cytat, autorstwa Judith
McNaught :
"Prawdziwe piękno ma źródło w sercu, a siedzibę w
oczach”
Dziękuję, dziewczyny, za Wasze komentarze.
Smutny jest los człowieka, który nigdy nie odczuł
miłości matki, a kiedy sięgnął dna, został przez nią
ostatecznie odrzucony.
Komentarze (34)
Najgorzej kiedy matka zabiera nadzieje ...tyle emocji
zawrzec w miniaturze to sztuka
Witam.
Moją pierwszą młodzieńczą
miłością była Danuta, która
lubiła zdrobnienie; "Danuśka",
ale to bardzo stare dzieje.
Powracając do wiersza, to
dostrzegam w nim oprócz
poetycznego tekstu, bardzo
istotną życiową refleksję.
Życzę samych miłych dni:}
smutno ale czasami tak bywa, pozdrowienia:)
Samo życie. Smutny wiersz Danusiu, wiele w nim emocji.
Ale trzeba do przodu, bez oglądania się za siebie...to
do peela piszę:)
Pozdrowionka śliczne-:)
Już się nie odzywam:)
Może faktycznie za dużo we mnie optymizmu. Wybacz.
:**
Porzucenie zostawia ogromne blizny, ale życie ma tyle
barw, że musi zaświecić słońce właśnie jemu.
Serdecznie pozdrawiam.
Super-optymizm, Danusiu!
Z obawy przed tym, że mogę trafić kulą w płot -
mówiłam do peelki:)
Ale jeśli to peel, to jemu też powiedziałabym to samo.
Dodając, że nigdy nie można się poddawać, bo wszystko
(tu, na ziemi) - tracimy tylko w chwili śmierci. Ale
dopóki żyjemy - jest nadzieja, w tym życiu właśnie.
Poddawanie się - to nie jest człecza 'broszka'.
Marzenia dźwigają z kolan.
Ludzie nie są stworzeni do klęczenia.
Dlatego np. ja - zawsze byłam i jestem - za świeckim
państwem. Ale to już inny temat:)
Danusiu, wiersz nie jest o mnie, lecz o chłopaku,
który stracił w życiu wszystko i poddał się.
"Nie od razu Kraków zbudowano".
Z marzeniami jest podobnie.
Jeśli są w człowieku głęboko zakorzenione, to
wyszarpie je sobie, choćby spod ziemi.
Boziunia dał Nadziei ogromny kredyt. Przychodząc na
świat ( a nikt nie rodzi się od razu mądry, tak
słyszałam:) - nasiąkamy nim.
Nie ma oczu bezdomnych, w każdych coś mieszka i każde
na przemian zaciskają i otwierają powieki. W nadziei,
w miłości, w wierze w Jutro.
Ocalając marzenia, ozdabiamy świat. Nie tylko swój
własny, czyjś również.
Życie można upiąć w szarościach, albo w kolorach.
Pamiętam dziewczynę, która była - wielobarwna,
tańczyła wokół ogniska i śmiała się losowi w nos;)
Gdzie się podziała? :(
Kojarzysz ten wiersz Staffa?
/PODWALINY/
"Budowałem na piasku
I zawaliło się.
Budowałem na skale
I zawaliło się.
Teraz budując, zacznę
Od dymu z komina".
Myślę, że wielkie szczęście - buduje się z całkiem
maleńkich.
A życie trzeba przyciąć tak, żeby wzór był dobrze
widoczny.
Wtedy uśmiech przestaje być tylko dekoracją, a serce
staje się domem.
I oczy.
Te oczy, oliwkowe...
ech, Okruszku.
Zostawię jeszcze jeden cytat, autorstwa Judith
McNaught :
"Prawdziwe piękno ma źródło w sercu, a siedzibę w
oczach”
Dobrego dnia, Smutasku. ( do peelki mówię:))
Buziaki, Danusiu:***
a jednak trafnie się pomyliłam, odnośnie przesłania -
matka, nadzieją głupich:(
Dziękuję, dziewczyny, za Wasze komentarze.
Smutny jest los człowieka, który nigdy nie odczuł
miłości matki, a kiedy sięgnął dna, został przez nią
ostatecznie odrzucony.
Smutna i samotna taka bezdomność.
Smutna i samotna taka bezdomność.
nadzieja - matka głupich, lapsus:)