Ohyda?
Patrzeć nie mogę na miłość,
Taką mam woli mej drogę!
I płakać już nie mam siły,
Bo patrzeć na miłość nie mogę...
Mówisz: Niech całej ziemi,
Sen mojej miłości się przyśni!
Ja myślę:Ze swoja miłością
Spadaj z mych oczu i myśli!
Myślisz: Jestem szczęśliwy,
Pokażę, że jest mi jak w niebie.
Ja myślę: Zakmnij się wreszcie.
Uczucie to zostaw dla siebie!
Patrzę lepkim spojrzeniem,
A wokół tyle miłości.
Tam ona na nim, on przy niej,
Szczęśliwi w swojej bliskości.
Patrzę, pamietam czasy,
Gdy widząc to w oczach łez orszak.
Gdy siedząc płakałam w poduszkę,
Pytając: W czym jestem gorsza?!
Lecz teraz czasy są inne.
Efektor przeżyć 100-krotny.
Gdy widzę wokoło "tą" miłość.
To zaraz mam odruch wymiotny!
Mdli mnie przy pocaunkach,
Przy gestach też kiepsko się czuję.
Jak widzę parę w uścisku,
To zaraz mnie otrzepuje!
I co dorgi ty czytelniku?
Jaka jest teraz twa mina?
Ja wiem, jestem w skrajnym obłędzie,
Ale to twoja jest wina!
Gdybyś nie krzyczał o szczęściu,
Miłości, co ci się wyśniła,
To może miast myśleć z odrazą,
Bym o niej teraz marzyła...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.