Opowieść Barda
Pewnej nocy, razu pewnego.
W karczmie takiej jak ta.
Zawitali wojacy, a może raczej miejscowi
pijacy- to nie ważne.
Nie zapomnę dnia tego.
Ci wojacy- a może to byli żebracy?
Ustalmy że bogacy ,
ale nie mający przy sobie pracy.
Chcieli dziewki co da im swoje wdzięki.
Lecz przez ich wygląd ,każda zmieniała
widzenia pogląd – byle by ich nie
widzieć.
Nie wiedzieć czemu – zabrali
dziewczynę kompanowi memu.
Wyrwali mu ją z rąk. Bo siłą co chcieli to
mieli, a co nie mieli to chcieli. Domyślcie
się sami co mieli z nią zrobić. Przecież
nie jedno widzieli, nie jedno przeżyli.
Gdybyście wiedzieli co się dzieje też jak
ja byście oniemieli. Weszli goście w bieli,
zbili gwałcicieli. Wojacy zwieli- dobra to
jednak pijacy byli , a może nie biedacy.
Dziewczyna pół-naga po środku karczmy
stała. Już płakać miała lecz sobie coś
przypomniała. Podbiegła do mego kompana.
Jak nie zabrała mu butelki szampana , jak
nie walnęła mu nią w głowę . Aż odebrało mi
mowę- dziwy nad dziwami jak barda , zamknąć
drzwiami trza . Fuknęła , wyszła a swego
kochanka zabiła. Mego biednego głupiego
bratanka. Wiecie kto miał rację? Ona czy on
? Kto zawinił?
Ja wiem. On gdyż w swej głupocie. Nie
przywalił żadnemu idiocie. Nic nie zrobił
jak zabrali mu kobiecinę. I chcieli
zgwałcić na oczach ludzi tą dziewczynę. On
ponosi tą winę ,bo o miłość walczyć człek
powinien. Bo by żyć z kobietą potrzeba
odwagi i powagi. Nawet mimo liczebnej
przewagi. Jeśli chcesz spać z dziewczyną
– do tego potrzeba tylko rękę
silną.
Lecz by była Ci pilną potrzeba w tym
miłości, a nie podłości.
Komentarze (1)
Jako bajka, bardzo dobre. Rymowane, ma morał... Tak
jak w tym wierszu, często jest w życiu. Dziewczynę mu
zabierają, ą ten tylko się przygląda... Naprawdę dobry
wiersz.