Osobliwa matematyczka
Miłość…
to osobliwa matematyczka -
daje, dodaje, gdy chce – odbiera;
zdawałoby się - jej wolno wszystko,
nawet, co dziwne, dzielić przez zero.
Jeśli dodaje - oddaje się cała,
jeśli zabiera, to wszystko z kretesem.
Czy cierpisz, czy jej wybrańcem się
stajesz,
sprawi, że swego zapomnisz adresu.
Ofiaruj ją komuś - nic ci nie ubędzie.
Pożałuj - nie zdążysz w ciepełku pożyć.
Miej te zasady zawsze na względzie,
a może twoje słońca pomnożyć.
Nie wiem, czy zwać da się idealistką,
lecz pewne u niej - i tego się chwyć -
Jeden plus jeden równa się - wszystko.
Dwa minus jeden równa się... nic.
Komentarze (9)
pięknie napisane!
Super opisałaś to zjawisko, jakim jest miłość.
Rachunki matematyczne są tak realistyczne:)
Bardzo trafne dzialanie matematyczne.To co zawarlas w
wierszu oddaje wszytko...milosc daje i zabiera...
Najsilniejszy oddźwięk mają dla mnie pierwsza i
ostatnia zwrotka, mogłyby istnieć nawet bez
pozostałych, które rozmywają silną ich wymowę.
Powiem tylko jedno, że w tych osobliwych rachunkach
jesteś rachmistrzem :))
miłość pomnoży, podzielić umie , doda tez pięknie
,choć nie rozumiesz,, lecz tak naprawdę o to jej
chodzi, by cos połączyć…gdy nie
odchodzisz…
Wreszcie nowe spojrzenie na temat i to bardzo trafne-
Pochwalam!
Bardzo trafna puenta :) bardzo dobry wiersz i bardzo
prawdziwy :) brawo :)
Zgadzam się, jak jest dobrze w miłości to aż chce się
żyć, a jak się sypie to wszystko...Niestety. ładnie.