Otchłań
Jedni czują strach przed pająkami,
Inni boją się mroku ciemności.
Ludzie żyją z wieloma fobiami,
Ja lękam się tylko samotności...
Wokół tyle tlenu, a ja się duszę.
Wszystko jest puste, bez wartości.
Ze swym życiem zrobić coś muszę,
Lecz cóż poradzę kiedy brak miłości?
Żywy, a już w piekle się znajduję.
Na nic wszystkie słowa pocieszenia.
Nie da się opisać tego, co czuję:
Za dużo wstydu, strachu, cierpienia.
Szczęście me jest bliżej niż myślałem,
Jednak wciąż poza moim zasięgiem.
Nie osiągnę tego - zrozumiałem,
A to wciąż kusi swym pięknem...
Sytuacja bez wyjścia – jestem stracony.
Odurzam się bolesnymi marzeniami.
Nadziei kompletnie już pozbawiony
Marzę, by opuścić świat tylnymi
drzwiami...
Czy warto odejść z tego świata,
Zrezygnować ostatecznie ze wszystkiego?
Przede mną przecież długie lata.
Może spotka mnie coś dobrego?
Niczym liść przez wiatr niesiony,
Błąkam się szczęścia szukając...
Niepotrzebny, pusty, strapiony
Wciąż krwawię cicho łkając...
Komentarze (5)
ładnie w:)
Smutny wiersz.Pozdrawiam:)
Smutkiem ocieka wiersz.
Cierpliwości :)
Witaj na beju, masz głos na początek. ;-))
Jeszcze przed Tobą życia długie lata
więc po co masz schodzić tak wcześnie ze świata.
Pozdrawiam.