Wiersze SERWIS MIŁOŚNIKÓW POEZJI GRUPA AUTORÓW BEJ

logowanie
Zaloguj
Nie pamiętasz hasła?
Szukaj

Piękne Miasteczko. Np. Brzozów

Śp. Krzysiowi Lipińskiemu (1957-2013) - herbu, jak autorka, Gozdawa :)


Jest równie śliczne i moje
niczym to na odpuście
w Starej Wsi - piernikowe serce

Teraz bez słodkiej prowincji
cesarza Franciszka Józefa
lecz nadal zielono-niebieskie

z tak samo koncertującym
Panem Janem Straussem -
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
pasikonikiem (świerszczem)

autor

Lidia

Dodano: 2022-07-05 10:20:40
Ten wiersz przeczytano 1371 razy
Oddanych głosów: 11
Rodzaj Wolny Klimat Ciepły Tematyka Przyjaźń
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
zaloguj się aby dodać komentarz »

Komentarze (10)

Lidia Lidia

Dziękuję za życzliwe zauważenie :)

Annna2 Annna2

Wiersz podoba mi się.
I Twój wpis bardzo. Jakże trudnym bywa życie.
I jeszcze coś- Twoja pamięć zasługuje na uznanie.
Piękne.

Lidia Lidia

Dziękuję najserdeczniej za miłe słowa :)))

użytkownik usunięty użytkownik usunięty

Witaj
:))
Miasteczko wydaje się być urocze, zwłaszcza wieczorami
gdy gra świerszcz /na nerwach!
:)))
Pozdrawiam serdecznie

JoViSkA JoViSkA

Nigdy tam nie byłam, ale wierzę, że to miasteczko jest
piękne...
Jednak poniższy komentarz przykuł moją uwagę bardziej
i skłonił do refleksji, że ludzie obdarzeni talentami
mają bardzo trudny charakter i ciężko z nimi żyć pod
jednym dachem...

Pozdrawiam Lidio :)

Lidia Lidia

Drodzy Państwo,

niedługo po moim ponownym zainstalowaniu się na Beju
zamieściłam tu jako jako jeden z tzw. neopierwszych
wiersz:

"Kiedy umrę, nie płacz moja żono..."
Poeta przy szynkwasie w knajpie się przewraca
niczym wstańka-wańka

Żona przyjdzie wieczorem albo nocną porą
względnie nad samym ranem.
Speluna jej znana czy podobna karczma
on i tak prześmierdł złowieszczo cebulowym śledziem

i piwskiem cienkuszem popijanym wódą.

Skarpetek cierpki fetor zasikanych portek
aż pod obszczany zawiewa murek -

"... lecz kiedy umrę..." - mamrze porzygany -
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
- - - - - - -
"Już zdechnij w końcu, co w tobie widziałam:
ja mokra c**a, pusta rura, ciućma rozmemłana
krzywo- i długobroda, z rozbieżnym zezem, o cyckach
obwisłych
i koślawym biodrze?..."

"Kiedy umrę..." , no to tę kitę odwal, k***a, raz a
ostatecznie -
przy śmietniku, na ławce, z rąbniętym ci przez kumpla
Rolexem,
który go opyli? Plus - minus ca dwadzieścia złociaków?

Za ch**a nie będę więcej za tobą ryczała!..."

Tekścik niebawem zniknął [nawet się domyślam, kto był
uprzejmy zgłosić „nadużycie”] gdy w rzeczywistości ta
pozornie przerysowana farsa, owa zatrącająca o
wulgaryzmy, groteska to prawda bolesna; historia
niewydumana, opowieść czytana przez gorzko piekące jak
przy ropnym zapaleniu spojówek, łzy.

Wiersz zamieściłam na Portalu „poezja-polska”, gdzie
moje wyjaśnienie, dotyczące [rozmaitych] komentarzy
podsumowałam w ten oto sposób:

"abirecka dnia 27.04.2021 16:06
W powyższym tekście nie ma nic z przerysowania!
Podobne "ciągi" trafiały się najwybitniejszym, by
później sentymentalne nastolatki czytając tego rodzaju
"testamenty" mogły sobie chlipać z wypiekami na
policzkach, siebie wyobrażając jako te postpoetyckie
wdowy.

Tymczasem rzeczywistość była /jest zupełnie inna,
wielokrotnie tragiczna.
Opisany przeze mnie casus jest autentyczny:
przeuroczy, ogromnie - swego czasu przystojny i
dystyngowany - "pan poeta" stacza się jak na opisanym
obrazku.

Gdyż kiedy znikło najpierwsze zauroczenie, to pierwsza
żona "pana poety" niemal uciekła [powód? Tragiczna
abnegacja faceta, z którym trzeba spać na jednym
tapczanie, i nie tylko].
Drugą: właśnie tę zezowatą, ze skrzywionym zgryzem i
wywichniętym przy urodzeniu stawem biodrowym przywiózł
sobie z bliskiego zachodu.
Zakochana dziewczyna z wielkim trudem nauczyła się
polskiego, z wyrozumiałością tolerowała wszystkie
wybryki Najdroższego, aby wreszcie oraz ostatecznie
[por. stosowny bluzg!].

Nie, ten opisany "liryczny podmiot" w żaden sposób nie
jest do końca przegrany, ponieważ pozostawił po sobie
wiele wspaniałych prac, translacji, literackich
utworów. Zabiła Go jednak [w 2013 roku] alkoholowa
choroba, wcześniej zaś zdesperowana żona machnęła nań
ręką.

To mój Znajomy: kilkakrotnie w snach dziękował mi za
pomoc w postaci ofiarowywanych w Jego intencji Mszy
świętych. I znowu ten sam, co dawniej: bardzo
elegancki, melancholijnie uśmiechnięty, który z
rycerskim skłonem całuje mnie w rękę :(

anna anna

to rzeczywiście urokliwe miasteczko.

mariat mariat

Piękna nasza Polska cała
przeurocza czysta fala
niesie światu pozdrowienia
i też często ocalenie.
Nie znałam bohatera wiersza, ale cześć Jego pamięci.

montibus montibus

Urokliwe miasto w równie uroczym regionie,/od pokoleń
moje rodzinne strony/ przedstawione w poetyckim
przekazie.
Udanego dnia.

Dodaj swój wiersz

Ostatnie komentarze

Wiersze znanych

Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński
Juliusz Słowacki Wisława Szymborska
Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński
Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński
Halina Poświatowska Jan Lechoń
Tadeusz Borowski Jan Brzechwa
Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer

więcej »

Autorzy na topie

kazap

anna

AMOR1988

Ola

aTOMash

Bella Jagódka


więcej »