Piętnaście jesieni już za mną...
To nie zmarszczka na czole,
To nie siwy włos,
I każdy już wie, że ja wolę,
Poezję pachnącą jak fioletowy wrzos.
To nie jest nienawiśc do czasu,
To nie są liczby przykre,
I nawet mógłby to być zapach lasu,
Ja i tak starzeć się przywyknę.
To jesień piętnasta przeszła,
Ale młodość przecież jeszcze nie
odeszła...
Nadal widzę wokół piekne motyle,
Wciąż smutek pamiętam po kochanku mym,
I chociaż najlepiej na świecie go
ukryję,
On długo pozostanie w sercu mym.
Komentarze (6)
Młodziutka jestes ale ładne wiersze piszesz... jeśli
Twoj kochanek jest tym jedynym to dlugo o nim nie
zapomnisz ale wspominając go bedziesz czuła odrobine
szczęscia... Ładny wiersz..
Powinnysmy zawsze pozostawic w sercu ta mila
nute...postarac się hmmm zachowac to co było
dobre...zle niech idzie precz!...czasami my tez
robilismy przykrosc i nie zawsze o tym pamietamy:(...z
usmiechem:)
Jak na piętnaście przeżytych jesienie, to wiersz
całkiem przyzwoity.Widać i słychać, ż e talenty jednak
istnieją..
Choć o 7 jesieni wiecej mam, nadal widzę piękne motyle
tyle że inne barwy mają,przed Tobą dopiero droga sie
otwiera by poznac ich nieodkryte uroki:)ujął mnie twój
wiersz,po przeczytaniu wracają wspomnienia i nie tylko
one:)dziękuję
Boziu jakie dziewczątko z Ciebie ja choć o o o o
...starsza jestem a napisałabym tak samo. Tez widze
motyle i inne fruwające nimfy a włosy osobiscie sobie
farbuje i tez nie mam siwych. Duzo miłości i samego
fruwania w obłokach. I miej swoje skrzydla do seteczki
i nie pozwól sobie by sie kiedykolwiek zgubiły. Buziak
cmok cmok... i szczypawka będzie dzisiaj w gwiazdach
ranka?..:)Ewa
...w efektywnym stylu opisałaś ...swoje...ja...i co w
sercu Ci gra...