Podróż bez powrotu III
Ktoś mnie woła...
Chowają się po kątach szepty i mrok… ―
czyjeś westchnienia, skrzypienia
podłogowych klepek, pierzchania kroków…
… obserwuję w płomieniu świecy
fakturę pęknięć
mokrych od zacieków ścian…
Wstaję z głębokiego fotela
i podążam przed siebie,
wyczuwając pod dotykiem palców martwe
przedmioty…
Obejmuje i wciąga
― chłód schodowej klatki…
Wygładzone
przez lata
― rzeźbione poręcze…
Odpryśnięty lakier…
… wbita pod paznokieć zadra…
Kurz zagęszcza powietrze miliardami
wirujących drobin, które osiadają na
źrenicach wilgotnych oczu…
Dokąd
teraz?
… powiedz…
*
Faluje i migocze moja jaskrawa światłość…
Dodano mi skrzydła,
jakby istocie
z obcego świata…
Jeszcze nie potrafię nimi poruszać… -
uczę się…
… wniebowstąpienie ―
odbywa się
zawsze
― po spirali czasu…
Zasklepiają się za mną brzuchate powłoki ―
skłębionych chmur…
Gdzieś tam, daleko ―
przechodzi
na przestrzał
blada smuga świtu,
muskając nadbrzeżne trawy
― zmarszczony, oceaniczny nurt…
… zmurszałe szczątki drewnianego domu…
macierzankę rozpełzłą przy ziemi …
(Włodzimierz Zastawniak, 2021-08-06)
https://www.youtube.com/watch?v=nnvGNarBay8
Komentarze (2)
Wiersz wzbudza prawdziwe emocje, zatrzymuje.
Pozdrawiam serdecznie :)
Witaj Arsis.:)
Bardzo ujmujący i emocjonalny przekaz wiersza.
Pozdrawiam serdecznie.:)