W podzięce
Czar jak bańka mydlana prysł spłoszony
pociągu gwałtownym kół łoskotem
gdym twarzą w szybę wtulony
wracał niechętnie z powrotem...
Deszczu grube krople na oknie
spływały wolniutko po szkle
jak łzy w mych oczach samotnie
zmęczone tym ,że już nie ma mnie
przy Tobie moja Kochana...
Bo już byłem daleko od Ciebie
gdy noc się zbliżała do rana
a gwiazdy bladły na niebie
Zostałaś sama w mieszkanku małym
wtulona w łóżeczko dziecięce
gdzie gwiazdy Dziecku błyszczały
jakby były dane w podzięce
za cudowne chwile razem spędzone
pełne radości, pozbawione troski
gdy zamknął oczęta strudzone,
gdy gładziłaś dłonią Jego włoski.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.