Poranek nasz...
Za oknem słońce wita mnie swoim blaskiem
Próbuję zacząć dzień radosnym oklaskiem
Mrużę oczy jak kot, co mruczy z
pieszczoty
I przypominam sobie dobre chwile bez
tęsknoty
Twoich oczu srebrzysty błysk poranny
Nasze wspólne wiosenne topienie Marzanny
Zbieranie stokrotek i robienie wianków
Nigdy nie zapomnę tych słonecznych
poranków
Nie pozwoliłeś upaść, gdy mrok wypełnił
moje oczy
Czekałeś aż deszcz zbawienia nas oboje
zmoczy
Odganiałeś czarne chmury w deszczowe
wieczory
W snach łapałeś i niszczyłeś wszystkie
zmory
Teraz, gdy jutrzenka oplata nasze ciała
Wiem, że na zawsze oddałam Ci się cała
I wcale nie żałuję, że Twą dłoń
chwyciłam
Gdy w otchłani czeluści swoją drogę
zgubiłam
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.