Powój
Dość często robię porządki,
przekładam ubrania w szafie,
wyrzucam z pamięci pana,
na ile tylko potrafię.
Gdy pora, kopię ogródek,
zasiewam kwiaty, jarzyny,
a pana ruszyć nie mogę,
daremnie szukam przyczyny.
Pan mi się tak rozprzestrzenił,
wniknął do głębi kłączami,
na walkę nie mam już siły,
wszelkie starania są na nic.
Niech w końcu pan już zostanie,
we dwoje będzie nam raźniej,
muszę się tylko namyśleć,
co żądać w ramach przyjaźni.
Komentarze (9)
Niejeden pan się tak zakorzeni, że trudno coś zmienić
:)
Nic innego nie pozostało jak tylko zaprzyjaźnić się z
tym niesfornym panem, bardzo fajny wiersz lekko się
czyta, pozdrawiam.
ciekawy i jakże odmienny portret przyjaźni...skarb
uczucia ponad złoto i mamonę.
Należy pozbyć się intruza razem z korzeniami.Fajny
wiersz.
no i dobrze widać przyjaźń warta kontynuowania wiersz
w twoim stylu humor przeplata się z przemyśleniami:))
Czego się pozbyć nie można, to trzeba polubić!
Pozdrawiam!
witaj, bardzo przyjemny i dobrze napisany wiersz.
pozdrawiam serdecznie
faktycznie, niech ten pan już zostanie :-) bardzo
fajny wiersz :-)
Super wiersz i tytuł.Pozdrawiam:)