Powracające wspomnienia
Kiedyś to się działo na tamtej ulicy
Takich akcji jak tam nigdzie nie
przećwiczysz
Po latach wspomnienia wracają
Zapach tamtego lata i smak nocy nie
przespanej
Chociaż byłem mały pamiętam ten dzień
Sąsiadkę dla mnie niczym babcię zmorzył
wieczny sen
Wszedłem z tatą do mieszkania numer chyba
jeden
Wszędzie tylko cisza ja patrzałem na mrok
twarzy
Silna ta kobieta synów trzymała w kupie
Teraz ona leży a oni przy niej stoją słupem
Do momentu właśnie tego
Gdy przyszli panowie z wozu czarnego
Stałem jak wryty bo ile miałem latek
Jakoś podstawówka mnie uczyła liczyć
Jednak prawdziwa szkoła była na tej ulicy
W tej klatce żyjąc niby w ciszy
A za ścianą walki na siekierę
Taka rodzina nie mająca nawet celu
Powiem szczerze poczciwi złodzieje
Jednak szacunkiem przez tatę mnie dażyli
Wracając do tematu wszyscy stali
Do momentu tego aż oni weszli
Wkładając panią do worka tego
Wtedy lament ja dalej stoję
Najmłodszy syn nie wytrzymuje
Płacz dramat i szlochanie
Takie odgłosy były wtedy w stanie
Tata trzyma syna najmłodszego
Powstrzymuje od zrobienia czegoś
głupiego
Pamiętam średni wyszedł na pogrzeb z
więzienia
Cała ulica i jej ciemne cienie poszły na to
zgromadzenie
Wszyscy ją szanowali chociaż czasem się z
nią nie zgadzali
Chociaż miała ciężkie życie potrafiła
walczyć
Nie pamiętam żeby się poddawała
A mego brata swym kochankiem nazwała
Taka to była kobieta chociaż nie była
bogata w zaletach
Ostatnio przez cmentarz przechodziłem
Zobaczyłem jej grób i się wzruszyłem
Wszystko sobie przypomniałem
Aż się dziwię że tyle zapamiętałem
Straszne jest tylko to jedno uczucie
Ten czarny worek i zamka zamknięcie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.