Pragnienie śmierci
Poranka słychać dźwięki znajome
Śpiew ptaków go oznajmia
Trzask drzwi sąsiada
Lecz we mnie cisza złowieszcza
Zaglądam w głąb pustki swej
Ciemność tam tylko
Płomyk nadziei już dawno zgasł
Wiatr rozwiał marzenia
Smutek owładną duszę
Zadumy czas dając
O dniach minionych
Jak lekko traktowanych
Czas zmarnowany z uczuć wyzuty
Sny odeszły gdzieś w dal
Jedno pragnienie tylko zostało
Pragnienie śmierci w sercu gości
Ciszy, spokoju pragnienie
W ludzką niepamięć odejście
Dać duszy skołatanej
Chwile wytchnienia
Zostawić w tyle daleko za sobą
Słowa, nakazy
Kłamstwa ludzi niegodziwych
Uczucia fałszywe
Tak często dawane
By zyskać, posiadać
Człowieka zniewalać
Słowa spokoju, miłości
Marzeniem były
Wyzbyte z obłudy i fałszu
Czyste jak dziecka serce tylko może być
Lecz próżne wołanie
W pustkę czarną się niesie
Echem odbija się
Od serc fałszem skalanych
Wielbiących zawiść i nienawiść
Zapewne serce moje nie godne
Dusza skalana
Miłości by stać się ostoją
Niech zginie
W niebyt istnienia odejdzie
Dusza zmęczona
Tam może znów
Po czasie wytchnienia
Płomień nadziei
Nowego życia spotka
W ramionach miłości
Na nowo zrodzonego
Komentarze (2)
Wielkie wzburzenie jest w Twoim wierszu podsumowanie
życia mhmmm wiem że jak człowiek czuje się samotny tak
właśnie robi czyli roztkliwia się nad samym sobą mam
pytanie po co ...przecież nie wiesz co jeszcze Ciebie
spotka za dzień może dwa lub za miesiąc lub za
rok...uwierz mi że kiedyś będziesz z uśmiechem
wspominał te chwile że zwątpiłeś...Pozdrawiam
serdecznie:)
No, no - prawie poemacik, niby spowiedź, jest co
poczytać. Treścią ciekawy, w sytuacji peel całkiem
nieciekawej, wręcz trudnej. Dobry.