przenośnia
niebo jest raczej planetą
symulującą stałość
taki był zamysł raju
piekło - niezatrzymaniem
a źródło jednak w umysłach
od kiedy pamiętam
jestem w ruchu ruch we mnie
ziemi wokół słońca
słońca w galaktyce
pędzącej z supergromadą
w stronę wielkiego atraktora
moim ciałem - podróż
przez gwiezdne chaszcze donikąd
wieczność to uciekanie zderzeniom
i tak droga mleczna zderzy się
z andromedą za kilka miliardów lat
firmament cały zbieleje
intelekt gotów zabić za wiarę
w złudzenie użyje znowu metafor
jak na to że
od wczorajszego zachodu
barwiącego szyby na złoto
do dzisiejszej wieczornej burzy
która zapaliła gromnice oknom
przemierzyłam ponad
siedemdziesiąt dwa miliony kilometrów
zostawiając ślad rozlanego mleka
na czarnym bezludziu
poetom co tworzą dzień i noc
czas upływa w słowach
spadających na wehikuł
Komentarze (59)
Jak w niewielu słowach można zawrzeć tak wiele treści
i materiału do przemyśleń - wspaniały Wiersz.
Pozdrawiam z ogromnym podziwem.
Dziękuję :)
Wyjątkowy wiersz z genialną pointą.
Na ziemię spadają jedynie słowa ciężkie, nieokrzesane,
wypowiedziane bez miłości. Wszystkie inne wzlatują w
kosmos w drodze do nieba.
Piękny wiersz. :)
Bardzo Wam dziękuję :)
Fajnie jest pewnie podróżować donikąd.
Ja jednak wolę do rzeczywistej wieczności :)
Pozdrawiam :)
Witaj Wando.:)
Wspaniały wiersz, bardzo lubię temat, Wszechświata.
Serdecznie pozdrawiam.:)
Piękny wiersz Wando operujesz cząstkami kosmosu jak
byś tam żyła, a Twoje rozwinięcie tematu może być
iście inspirujące. Będę czekał na nie z ciekawością.
Sam kocham ten temat.
Dziękuję Państwu bardzo za odwiedziny i pozostawione
wspaniałe komentarze. Ciepło Was pozdrawiam,
towarzysze międzygwiezdnej podróży :) Wszyscy jedziemy
na tym samym wózku ;)
Wolny Duch, Mariat i AS zainspirowali do rozwinięcia
myśli o połączeniu intelektu z wiarą. Intelekt to ogół
zdolności umysłowych. Iloczyn wiedzy, inteligencji,
doświadczenia i umiejętności ich wykorzystania.
Pierwotnym jego znaczeniem jest zdolność wyboru.
W przypadku Kosmosu, jego przeszłości, teraźniejszości
i przyszłości możemy na razie wybierać jedynie
pomiędzy niewiedzą a hipotezami czy złudzeniami,
łącznie z takimi, że umiemy Kosmos określać wyłącznie
za pomocą ziemskich wymiarów fizycznych czy
chemicznych (bo nie mamy wiedzy o innych). Tak
pierwotne doświadczenia, jak ruch Słońca po niebie,
upływ czasu czy stabilność obserwatora na Ziemi - to
złudzenia, a wschód i zachód Słońca są
zleksykalizowanymi metaforami.
W przypadku Kosmosu ludzki intelekt bazuje jak dotąd
na wierze, nie na wiedzy. Wierzymy w czas, mierzymy
nim wszystko, a nie znamy wciąż jego definicji.
Wierzymy w rozmaite hipotezy powstania Kosmosu i
Ziemi, w teorie Wielkiego Wybuchu i początków życia, w
hipotezy generacji gwiazd, prawdopodobnych zderzeń
galaktyk, przemiany Słońca w czerwonego olbrzyma, itp.
- ewoluujące wraz z rozwojem nauki. Jednak nic nie
jest pewne z naszej perspektywy. Niektórzy z tego
powodu wybierają religię i wiarę w osobowego Boga, bo
złudzenia budowane przez taką personifikację
Nieznanego są przystępne i bliższe. Inni wybierają
intelekt i mozolne odkrywanie, co jak najbardziej
idzie w parze z wiarą w hipotezy, teorie i empiryczne
złudzenia albo cząstkowe odkrycia, co więcej, dotyczy
to większości nauk. Intelekt ma także skłonność do
ciągłego metaforyzowania, bo inaczej nie byłby w
stanie opisać większości obserwowalnych zjawisk.
A wracając do Kosmosu, ponad 70% Wszechświata to
ciemna energia, hipotetyczna materia o ujemnym
ciśnieniu, o której nic nie wiemy. Mamy jej świadomość
i wierzymy, że jest czymś. Ale czy będzie rosnąć czy
się rozpadać na cząstki? Czy jej zachowanie zdecyduje
o przyszłości Wszechświata i w jakim kierunku?
Podobnie wierzymy, że Wszechświat się rozszerza,
chociaż równie dobrze może właśnie kolapsować.
Aby ogarniać i oswajać cokolwiek Nieznanego i nie mieć
w iloczynie składników intelektu zera - musimy w
miejsce (nie)wiedzy używać wiary w to, co odkrywamy,
kojarzymy, określamy. Aby nazywać większość zjawisk,
potrzebujemy metafor, którymi Kosmos jest upstrzony
jak gwiazdami, od czarnych dziur, czerwonych
olbrzymów, wybuchów plazmy i białych karłów, przez
nazwy konstelacji, galaktyk i obiektów, po
promieniowanie tła. Serdeczności :)
P.S Najgorsze piekło to ludzie na ziemi sobie tworzą,
msz,
tak poza tym, to jacy ci ludzie są zmienni, 5 minut
temu cieszą się, że nas widzą, a pięć minut później
mają nas w nosie, w zależności jak im się podoba, raz
udają przyjaciół, a innym razem stają się wrogami.
Pozdrawiam raz jeszcze i życzę dobrego dnia i
tygodnia.
Jak to miło czytać taką wspaniałą Poezję, jak to
dobrze, że ona jest na beju, pozdrawiam Cię Wando
serdecznie, raz jeszcze się nią delektując, miłego
dnia życzę :)
Interesująca refleksja, zabiegani nie zastanawiamy się
nad tym co w wierszu, więc dla mnie jest teraz okazja,
a puenta moim zdaniem znakomita, pozdrawiam ciepło,
śląc serdeczności.
kiepska ze mnie filozofka
z podobaniem wiersza
ślę serdeczności :)
Jak zawsze świetny wiersz, którym zatrzymujesz na
dłużej Wandeczko.
Człowiek na co dzień nie zastanawia się nad pędzącym
światem gwiazdami i galaktykami, bo na co dzień sami
jesteśmy zabiegani na maksa.
Ostanie wersy to strzał w dziesiątkę
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję :)
Witaj Wando
Warto być tutaj, aby móc czytać takie wiersze. Zawsze
wiedziałem, ale będąc u Ciebie utwierdzam się w
przekonaniu, że wiersz bez rymów może zachwycać, ale
także zmuszać czytającego do myślenia.
Ślę moc serdeczności i chylę czoła przed Twoim
talentem i poetycką wiedzą.