Pytasz co się stało...
Walentynki?
Pytasz, co się stało widząc moje łzy
A ja jakby z grzeczności odpowiadam:
„nic”
Lecz Ty wiesz, ot tak sobie płakać nie da
się
Najprostszą odpowiedzią chcę Cię zbyć
I mówię, że to wina potłuczonego dzbanka
Który z drżących rąk wypadł niechcący
I polał moje stopy kawą gorącą
Lecz prawda jest inna i Ty dobrze o tym
wiesz
Pytasz, co się stało, gdy mam ręce we
krwi
A ja jakby w amoku odpowiadam:
„nic”
Lecz Ty wiesz, ot tak sobie nie płynie po
rękach krew
Szybko uciekam, w łazience się zamykam
I to, co niepotrzebne z ciała zmywam-
Dowody istnienia związku ciała z żyletką
Miłość aż do bólu.... Lecz prawda inna
jest
Nie będzie sukni z tiulu i wyboru
orkiestr.
Pytasz, co się stało, tym razem odpowiedz
inaczej brzmi
Już się nie uśmiecham, krzyczę: „ nie
chce żyć!”
Jutro Walentynki, święto zakochanych
A ja mogę sobie tylko popatrzeć na
ściany
Wspomnieć tamte dni, lecz nie powiem
Tobie
O tym więcej nic.... Pytasz, czemu nie chce
żyć
Odpowiem: „ nic, tak jakoś,
nic”
A oczy Twoje krzyczą:” łżesz, ciągle
łżesz.
Ja i tak wszystko wiem.... Dobrze wiem!
„
Milczę, ale w duszy tylko gra odpowiedź
Na pytania Twoje dwa czy trzy: „Przez
niego moje łzy,
Poranione ręce, podłogi całe we krwi.
Przez kłamstwo nie chce żyć, złudzenie
szczęścia
Pozwoliło mi w tym wszystkim tyle lat
tkwić
Teraz wiem, że nie mam sił dalej grać
Udawać, śmiać się, więc pochowam ciało
swe
Żywcem w jego śnie.....”
Cudowny dzień na ... Bardzo możliwe,że to ostatni "wiersz"...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.