Sen
Pewnej soboty obudziłem się. Sen, który urwał sie nie spodziewanie nadranem był tak realny, ze kiedy wstałem, miałem żal, że to już koniec. Śniła mi sie niedawna miłość ale tażke sniała mi sie dziewczyna, której nie znam, i której niestety nie pamietam...
Miałem sen...
Był mrok i była cisza,
I byłem ja,
Lecz nie byłem sam,
Były jeszcze one.
I była ta chwila...
I była ona...
To była miłość,
Lecz wygasła, bo wzajemna nie była.
I była ta druga,
Lecz nie była znajoma...
Podszedłem do niej
I był pocałunek...
I był drugi i kolejny...
I była miłość...
I znów był mrok...
Miałem sen...
Mam nadzieje, że ten sen to jakiś klucz do lepszego życia, gdzie nia ma samotności ale jest szczeście i miłość jakiejś dziewczyny. A moze to tylko gra losu... Nie wiem.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.