Skrzydła Ikarowe...
Tym, w których drzemią marzenia...
Marzył o tym, by mieć kiedyś Ikarowe
skrzydła,
szarość tłumu zabijała, pospolitość
zbrzydła.
Dnia każdego który mijał, miał to
przeświadczenie -
przyjdzie kiedyś taki czas, że mój los się
zmieni.
Życie biegło swoim rytmem, lata
przemijały,
a on czekał na te skrzydła, co zmienić go
miały.
Był cierpliwy i miał wiarę, z życiem się
mocował,
raz szedł z tłumem a raz przeciw, tym się
nie przejmował
Sprawdzał tylko na uboczu co z tymi
skrzydłami,
rosły wolno, lecz on wiedział –
będzie pod chmurami.
Wszyscy wokół się dziwili, co taki
milczący,
a on siebie w ciszy zmieniał, że niby
niechcący.
Aż w końcu któregoś dnia, gdy wiatr się
obudził,
stało się, z wiatrem szybował ponad tłumem
ludzi.
Szybuj, szybuj, ludzie patrzą zadzierają
głowę,
skrzydła mocne ci wyrosły, nie te
Ikarowe.
Lecz pamiętaj lot wysoki utrzymywać
musisz,
by się skrzydłem nie zaczepić, bo do tłumu
wrócisz.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.