Spłonęłam
Oszronioną butelkę chwytam w obie dłonie
i przykładam do skroni, która ogniem
płonie,
lecz nie wiem, czy go gaszę, czy się
rozpoczyna
pożar rozpalony kieliszkami wina.
Jest dotyk twych dłoni, choć lekki, lecz
parzy,
i spojrzenie gorące, i na mojej twarzy
pocałunków żarliwych tysiące bez mała,
co miast studzić, sprawiły, że spłonęłam
cała.
Czy z jednego kieliszka wina skrą
błysnęło,
czy ta pożoga to iskier w twoich oczach
dzieło?
autor
sosna
Dodano: 2016-06-07 16:48:17
Ten wiersz przeczytano 895 razy
Oddanych głosów: 15
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (16)
Dziękuję za uwagi, lekko zmieniłam wersy. Mam
nadzieję, że bardziej Wam przypadnie do gustu :)
romantycznie pięknie ... myślę że ta gorączka to nie
przyczyna szlachetnego wina:-)
pozdrawiam
Super ten pożar, a wino było tylko doń dodatkiem,msz:)
Pozdrawiam
:) romantycznie.
Pozdrawiam:)
Spłonąć można w każdym momencie.
romantycznie i popieram uwagi czytelnicze krzemanki :)
:) Wygląda na to, że przyczyny pożaru były co najmniej
dwie:) Zastanawiam się, czy nie warto byłoby kilku "i"
zastąpić innymi spójnikami? Podobnie jak anna myślę,
że ostatni wers wymaga korekty. Może wystarczy zamiast
"ta" napisać po przecinku "to"?
Wiadomo, że to sugestie czytelniczki, a nie eksperta.
Miłego wieczoru.
:-) aż się uśmiechnęłam, bardzo romantycznie :-)
Ładnie:))pozdrawiam:))
Ładnie, subtelnie, zmysłowo:)
Tu nie będzie - Go rączki -, jak się wpadło w takie
rączki.Świetne
Po prostu pięknie, a ta gorączka,
toż to przyjemność, nie bolączka!
Pozdrawiam!
to i wino
pozdrawiam:)
I ja tak czytam hak Anna...te dwa ostatnie wersy
wymagają oszlifowaniu...bo jakby płonęły innym ogniem
w tym ognisku...pozdrawiam serdecznie
czy ta pożoga moja to jest twoje dzieło?