Stal i kamień
Spójrz, promień Twego spojrzenia
Tęczą przysiadł na mych powiek mokrym
Alabastrze...
Na dziwnym kamieniu,
Którego palce nigdy ponoć deszczu
Nie dotknęły.
Spójrz, cieniem Twego istnienia
Stoję... A deszcz bruzdą płynie, skórę
Do krwi chłoszcze...
Rysę po rysie rzeźbi,
Jakby dłuta nigdy z rąk nie
Nie wypuszczał.
Moja twarz, moje ciało...
Stal i kamień.
Gest i krzyk, wciąż tak mało...
W kpinę zamień.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.