Świtem...
ciemność zwykle wyostrza zmysły...
Gdy już stopa puchu dosięgnie,
Dywanu wełną skórę otuli,
Kiedy już obłok pościeli zblednie,
Skowronka jazgot ucho rozczuli.
Kiedy promienie zmiękczą spojrzenie,
A chłód powietrza grymas zatrzyma
W objęciach wiatru. Nocne marzenie
Zdmuchnie z mej twarzy... dłoni satyna.
I uleciało mroku marzenie...
Wieczoru tchnienie...
Snu... zapomnienie.
... tylko wzrok, zastępując wyobraźnię, wraca dopiero nad ranem.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.